Czego nie wiemy o dnie moczanowej?
Choroba królów i… wielu z nas.
Przez stulecia dnę moczanową, inaczej zwaną podagrą, uważano za chorobę, która dotykała wyłącznie ludzi bogatych, nie oszczędzając papieży, książąt i samych królów. Nieświadome społeczeństwo sfer wyższych uważało nawet, że chorowanie na nią jest oznaką posiadania wysokiego statusu, ignorując fakt, że jest przy okazji śmiertelnie niebezpieczna. Działo się tak dlatego, że dość oczywista była zależność między stylem życia, obfitującego w suto zastawione stoły, a ryzykiem zapadnięcia na to schorzenie. Historycy są zgodni – dna moczanowa to jedna z najgorszych chorób średniowiecza, a dotykała milionów osób, którym nie można było pomóc. Mimo wielu prób, chorzy bardzo cierpieli, a ból towarzyszył im do ostatnich dni. Minęły setki lat, a osoby chorujące na podagrę wciąż muszą zmagać się z dolegliwościami, bowiem praktycznie nie istnieje lekarstwo rozwiązujące problem. To oznacza, że i dziś dnę moczanową można nazwać chorobą królów. Królów niezdrowego życia. A pierwszym krokiem w drodze po zdrowie jest… zmiana stylu życia i obowiązkowe, codzienne alkalizowanie organizmu właściwą dietą i wodą jonizowaną.
Ból w centrum uwagi
Nie sposób zignorować u siebie tę chorobę, ponieważ ból uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Najczęściej dolegliwości rozpoczynają się od nocnego ataku na pojedynczy staw i bardzo często jest to duży palec u stopy. Bywa, że ból pojawia się w innych stawach stopy, a także w stawie kolanowym, barkowym czy stawach palców rąk. Nie ma co się oszukiwać – natężenie bólu jest bardzo, bardzo silne, a towarzyszy mu gorączka, dreszcze i zrozumiała w takich okolicznościach dezorientacja i zmęczenie. Na szczęście po czasie dolegliwości mijają, nawet jeśli nie zostało podjęte leczenie czy przeciwdziałanie. Choroba się wycofuje, dając szansę na reakcję. Jeśli nic nie zrobimy – z pewnością wróci. Wybierze ten sam lub inny staw, ale ból będzie coraz bardziej dotkliwy i będzie pojawiał się coraz częściej. Bez podjęcia radykalnych zmian w swoich nawykach żywieniowych, bez alkalizowania organizmu i bez wyrównywania pH do pożądanego - naprawdę nie ma sensu oczekiwać na cud. Ten się z pewnością nie zdarzy, bo przeciwnik jest potężny.
Groźna prawda
Choroba pojawia się, ponieważ w tkankach stawów odkładają się złogi kwasu moczanowego (kryształy moczanu sodu). Może nie brzmi to szczególnie drastycznie, ale efektem jest wcześniej opisany, bardzo silny ból, a także obrzęk i coraz bardziej odczuwalne ograniczenie ruchomości zaatakowanego stawu. W następstwie dochodzi do niestety nieodwracalnego uszkodzenia i niepełnosprawności. A to nie koniec. Dna moczanowa zbiera okrutne żniwo w niemal całym organizmie, uszkadzając nerki, prowadząc do kamicy nerkowej czy tworzenia się guzków dnawych w tkankach miękkich. Jakby było tego wszystkiego mało, chorobie towarzyszy cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, niedokrwistość serca, otyłość.
Dlaczego mnie to spotkało?
Chorzy bardzo cierpią i najpewniej niejednokrotnie zadają sobie pytanie, dlaczego akurat ich to spotkało? Odpowiedzi może być kilka. Bywa, że to kwestia uwarunkowań genetycznych, zakażenie, efekt urazu czy operacji, a nawet stan po przeszczepie narządów. Trudno w takich sytuacjach szukać winnego, ale najczęstszą przyczyną zachorowania jest nieodpowiednia dieta, nadużywanie alkoholu, nadwaga i niektóre leki. Tak, tak… Często straszy się, że kiepska dieta i używki to zły kierunek, który prowadzi do pojawienia się chorób cywilizacyjnych. Wielu z nas jednym uchem to wpuszcza, by już po chwili z niebywałą lekkością zignorować ostrzeżenia. To częsty schemat postępowania ludzi nieświadomych lub tych, którzy (jeszcze) nie doświadczyli ataku podagry. Tymczasem prawda jest taka, że wybieranie produktów bogatych w puryny, picie piwa i mocnych alkoholi jest bezpośrednią przyczyną powstawania kwasu moczowego. Pojawia się on wraz z zaburzeniem prawidłowego pH płynów ustrojowych i narządów wewnętrznych. To nie wszystko. Sami tworzymy dla choroby idealne środowisko wewnątrz organizmu, doprowadzając do jego zakwaszenia. Używki, słodycze, tłuste potrawy, fast foody, gotowe dania – to wszystko rujnuje równowagę kwasowo – zasadową. Nasze ciało jest zakwaszone, co sprzyja odkładaniu się w stopach i dłoniach kwasu moczowego. Następstwa są zawsze takie same – ból, obrzęk, niepełnosprawność ruchowa, stałe zmiany w stawach, brak możliwości prowadzenia normalnego życia. Dlaczego zatem Ciebie to spotkało? Przyjrzyj się swoim nawykom i szczerze odpowiedz sobie na to pytanie… A następnie podejmij natychmiastową walkę – alkalizuj się, pijąc wodę jonizowaną i zmień swoje nawyki żywieniowe. Nie ma lepszej drogi.
Działaj! Możesz sobie pomóc!
Jeśli już cierpisz – wiesz, że musisz sobie sam pomóc, ponieważ nie ma „cudownego leku”, który załatwi wszystko za Ciebie. Poza tym… przecież zażywanie lekarstw również prowadzi do zakwaszenia organizmu, a więc jest to jakby zaklęty krąg. Cierpisz – bierzesz leki. Bierzesz leki – zakwaszasz się. Jesteś zakwaszony – cierpisz. Trzeba wyjść poza ten schemat, ale potrzebna jest determinacja. Po pierwsze należy koniecznie przejść na właściwą dietę, która wyklucza odkładanie się kwasu moczowego. Unikaj owoców morza, podrobów, mięsa, a także słodkich napojów, alkoholu i jedzenia „śmieciowego”. Niestety, prawda jest taka, że ogromna ilość oferowanych produktów jest mało alkaliczna – czyli jedząc je, potęgujemy zakwaszenie. Więc zacznij świadomie i z rozwagą wybierać te artykuły, które mają podwyższone pH. Do drugie: utrzymaj prawidłową masę ciała, rzuć palenie, zacznij się ruszać. I po trzecie – nawadniaj organizm odpowiednią wodą. A jedyną, która ma tak dobre efekty w walce z dną moczanową jest nie bez powodu wcześniej wspomniana woda jonizowana. W rzeczywistości ta woda nie tylko nawadnia, a realnie walczy z zakwaszeniem, alkalizując cały organizm człowieka. Jak to możliwe? Otóż z perspektywy osoby cierpiącej na dnę moczanową kluczową cechą wody jonizowanej jest jej wysokie, alkaliczne pH. Musimy mieć świadomość, że woda kranowa ma odczyn pH na poziomie 6,8-7,5, natomiast woda alkaliczna aż 9,0 – 9,5. A zatem, pijąc taką wodę w prosty i zupełnie naturalny sposób alkalizujemy organizm, przywracamy równowagę kwasowo – zasadową i zwalczamy nagromadzone kwasy. Te same, które są przyczyną podagry! A pić ją mogą tak osoby chore – by wykorzystać ją w pozbyciu się dny moczanowej, jak i zdrowe – by działać prewencyjnie i zapobiegać tej okrutnej chorobie. Woda jonizowana to dla nas wszystkich z jednej strony nawadnianie, a z drugiej to źródło zdrowia i życia.
Woda jonizowana – najlepsze rozwiązanie
Wyjaśnijmy dokładnie, dlaczego alkalizowanie wodą jonizowaną jest tak ważne w przypadku dny moczanowej i w sytuacji, kiedy chcemy nie dopuścić do jej pojawienia się. Zacznijmy od tego, że ludzki organizm jest zasadowy czyli inaczej – alkaliczny. A raczej powinien być… Wcześniej opisane zaniedbania prowadzą do jego zakwaszenia, a w konsekwencji do pojawienia się wielu dolegliwości i chorób – w tym do dny moczanowej. Dlatego, kiedy pojawią się pierwsze oznaki choroby lub jeśli nie chcesz, by się kiedykolwiek zdarzyła – alkalizuj organizm, pijąc wodę jonizowaną. Spraw, by wszystkie narządy i płyny ustrojowe miały prawidłowe pH i odpowiednią zasadowość. Już pisaliśmy jak to zrobić: trzeba zdecydowanie zmienić dietę i codziennie pić minimum dwa litry wody jonizowanej. Ma wiele prozdrowotnych właściwości, bo oprócz podwyższonego pH jest także pozbawiona kwasotwórczych resztek soli (chloru, siarki, fosforu), ale za to bardzo bogata w jony metali alkalicznych: wapnia, magnezu, potasu i sodu. Są one odpowiedzialne za neutralizowanie resztek kwasowych, które są przyczyną utraty równowagi kwasowo – zasadowej. Pijąc wodę jonizowaną, wspierasz własne, wewnętrzne bufory krwi, które w czasie zakwaszenia nie pracują tak wydajnie – i w efekcie poddają się, co jest „przyzwoleniem” na pojawienie się podagry. Prawda jest taka, że ta woda ma wiele więcej zalet, które realnie wpierają przeciwdziałanie zachorowania lub neutralizowanie objawów. Jedną z nich jest mniejsza struktura cząsteczek wody jonizowanej. A to oznacza, że bardziej przypomina w budowie płyny ustrojowe człowieka i dzięki temu łatwiej jest jej przedostać się bezpośrednio do błony komórkowej, by ją nawodnić, odżywić i oczyścić z resztek kwasowych. Zwykła kranówka czy woda mineralna nie mają takich właściwości.
Jonizator – pierwszy krok po lepsze jutro
Woda jonizowana działa i jest w stanie realnie wesprzeć walkę z dną moczanową. I co naprawdę najważniejsze – każdy może ją wytwarzać we własnym domu! Jak to możliwe? Dzięki dostępnemu w Polsce urządzeniu o nazwie jonizator. Przypomina zwykły dzbanek czy czajnik i jest niezwykle prosty w obsłudze. Wystarczy nalać do niego zwykłej kranówki i uruchomić proces elektrolizy, podczas którego woda wodociągowa nabiera nowych, wcześniej opisanych właściwości. Po chwili powstaje woda jonizowana – do picia i woda kwaśna – do użytku zewnętrznego. Proste, intuicyjne, zdrowe, a jednocześnie oszczędne rozwiązanie. Wiadomo przecież, że każdy – zdrowy czy chory – musi nawadniać organizm. Kupowanie wody butelkowanej jest kosztowne i niekoniecznie przysługuje się ochronie środowiska. Poza tym taka „zwykła” woda nie ma właściwości, które zmniejszałyby zakwaszenie i wspierały powrót do równowago kwasowo – zasadowej. A zatem, jak nietrudno skalkulować, jednorazowa inwestycja w jonizator to inwestycja w zdrowie! Rekomendują ją osoby, które cierpią na cukrzycę, nadciśnienie, otyłość, problemy reumatyczne, podwyższony cholesterol, kłopoty z nerkami i… dnę moczanową!